3 godziny snu
345 km ze środkowejwej do południowej Polski8 godzin w pociągu
pierwsze spotkanie
dwie Sylwie
dwa kilometry biegu
ponad godzina siłowni w świetnym towarzystwie
moc wrażeń
z Sylwią: kasza manna z kremowym serkiem, gorzką czekoladą, magic stars'ami, borówkami i malinami
Pierwsze wspólne śniadanie z Slyvvią. Na wypasie, po wczorajszym wycisku w garażowej siłowni ^^ Z dużą ilością czekolady, akurat przed jutrzejszym maratonem. Damy radę, co dwie Sylwie, to nie jedna.
Miałam już okazję spróbować najróżniejszych maseł orzechowych - tych z Irlandii i Chorwacji. Jadłyśmy Magic Stars'y i biegałyśmy w deszczu. Dla dziewczyny z Niziny Mazowieckiej bieganie po Wyżynie Śląskiej to spora odmiana. U mnie płasko, trasy zaopatrzone jedynie w kilka większych wzniesień, tutaj - podbieg za podbiegiem. Jest fajnie. Jest dużo śmiechu, wspólnych tematów ciągle schodzących na bieganie i jedzenie. Jest mój zachwyt i podziw dla tutejszych podbiegów. Są wakacje i wreszcie pada deszcz.
Co dwie Sylwie, to nie jedna - trafione w punkt!:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D Dacie radę!
UsuńA śniadania zazdroszczę :))
fajne to wspólne śniadanie i pyszne :)
OdpowiedzUsuńMiło czyta się takie pozytywne posty ;*
udanego dnia!
Kolejne spotkanie ktorego zazdroszcze ;p
OdpowiedzUsuńDwie Sylwie bloggerki i biegaczki...co z tego wyniknie? ;)
OdpowiedzUsuńjejku , jak ja dawno nie jadłam kaszy manny !
OdpowiedzUsuńa wasze (nawet z oddalenia) wyglądają imponująco !