poniedziałek, 12 sierpnia 2013

*249* 11. Maraton Rybnicki - przebiegnięty!


11 Maraton Energetyków
Już po. Już powoli do nas dociera, że się udało, że przebiegłyśmy 42,195 km. 

Stres ogarniał nas już dzień wcześniej, rano ledwo dałyśmy radę zjeść gofry. U mnie kulminacją stresu był moment dotarcia w planowane miejsce. Wszyscy ci ludzie sprawiali, że czułam się coraz mniej pewnie. Było zimno, dzień wcześniej padał deszcz, co mocno podnosiło nas na duchu. 
Start opóźnił się kilka minut, ale nie było to odczuwalne. Poszło płynnie. Czołówka wystartowała mocno, my z Sylwią tak, jak chciałyśmy - powoli, żeby starczyło nam sił na cały bieg. 
Trasa biegu składała się z 14 pętli wokół jeziora. Wydawać by się mogło, że ciągłe bieganie po pętli będzie nużące i monotonne. Nam się podobało. Zamiast kilometrów do końca liczyłyśmy pętle. Lepiej brzmi 7 pętli do końca niż 21km, prawda? Jedynie podbieg za każdym razem wydawał się nam większy  dłuższy. Przyjemnie biegło się po lesie - był cień, jedyne na co trzeba było uważać, to konary i szyszki. Punkt odżywczy był co pętlę (czyli co 3km) - sprawdziły się banany, herbatniki, izotoniki i woda. Wężem ogrodowym biegaczy polewali też ludzie, żeby przynieść chociaż trochę ochłody. Trasa biegu była urozmaicona i trudna - piach, leśne ścieżki, asfalt, kamienie - przed samym końcem pętli były tak duże, że biegłyśmy z Sylwią poboczem, żeby nie wbijały się w stopy. 
Biegłyśmy długo i przez to nic nas nie boli. Tak miało być - pierwszy maraton na sprawdzenie swoich sił. Głowa nie przeszkadzała, nie chciałyśmy zejść, mocno siebie nawzajem motywowałyśmy. Miałyśmy podobne odczucia, po 21km, wiedziałyśmy, że dobiegniemy do końca, że się nam uda. Po 28km, przestałam nawet zerkać na zegarek, który i tak przekłamywał odległość i obcinał kilometry. Tutaj mocno bolały nas już stopy, było coraz bardziej gorąco. Pozwalałyśmy się wyprzedzać, cały czas gadając. Pod koniec rozmawiałyśmy już bez sensu, kiedy Sylwia powiedziała "68km" do mnie dotarło to po minucie i dopiero wtedy zmęczonym głosem odpowiedziałam "38km, nie 68". 
Byłyśmy przygotowane na kryzysy na trasie, których nie było, na to, że nigdy więcej nie będziemy chciały biegać, a siedząc już u Sylwii na tarasie i pijąc kawę wybiegałyśmy myślami o kolejnych treningach. Ja nawet na 30km maratonu (który podobno zwykle jest kryzysowy) planowałam już kolejny start na tym dystansie w kwietniu ;)

W domu zjadłyśmy górę makaronu i nadal głodne mnóstwo ciasta z serkiem. Tak odbudowywałyśmy siły. Wieczorem 
bez problemu przeszłyśmy kilka km do pizzerii. 

Przeżyłyśmy to, mamy po 19 lat i przebiegłyśmy maraton. Da się! Nie taki maraton straszny, jak go malują ;)







z Sylwią: jajecznica z cukinią i papryką; bułka z ziarnami i masłem; sałata


PS. Prawdopodobnie będzie część druga relacji z maratonu, jak dostanę zdjęcia

16 komentarzy:

  1. Gratuluje, dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Niezwykle was podziwiam dziewczyny. :-)
    Gratuluje i pozostaje chyba tylko życzyć kolejnych maratonów. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteście niesamowite, naprawdę aż brak mi słów :)
    Życzę Wam jeszcze większych sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj w gronie maratonek (czy, jak mówi moja znajoma, "maratończyń) - gratulacje!
    Świetne uczucie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałam u pierwszej...yyy... drugiej? Sylwii... W sensie na porannych:) ale napiszę i tutaj, że jestem pełna podziwu i pełna szacunku, że dałyscie radę, chociaż w to akurat nie wątpiłam. Dla mnie to naprawdę wyczyn, kolosalna odległość - jeśli chodzi o bieg. Jeśli w tym wieku - jak sama piszesz - już maraton macie z głowy, to co będzie dalej?:) Moze jakieś igrzyska, co?:>:P

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy nie przestanę was podziwiać! ile to trzeba mieć siły nie tylko tej w nogach ale psychicznej! gratuluję i życze dalszych sukcesów;*

    OdpowiedzUsuń
  7. gratuluję wam!! świetna relacja ;) i oczywiście pyszne, pożywne śniadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam czytać takie posty pełne pasji i miłości do sportu, który się kocha - w Waszym przypadku biegania. Gratuluję ogromnie i zyczę dalszych sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet sobie nie wyobrażam, jakie to musi być cudowne uczucie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję :D Zazdroszczę takiego przeżycia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. wariatki! GRATYLUJE z calego serca! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteście wielkie. Gratulacje dziewczyny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję! Podziwiam Was za dystans, za ukończenie, super..!! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. SUPER SUPER!!! Jesteście wielkie! Podziwiam, szanuję, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...