ciepłe mleko z domową orzechowo-miodową granolą
i bananem
Znów mnie trochę nie było, ale dzieje się! Mam tak wypełnione dni, że wepchnięcie w nie treningu jest trudne, a co dopiero znalezienie 10 minut (tak cennych przecież) żeby cyknąć fotkę i wrzucić na bloga. Ale w sumie to nie macie co żałować - nic ciekawego nie jadłam, praktycznie codziennie żywiłam się kanapkami (Bułkę przez Bibułkę drugi raz grane było, tam też kanapki - ser nocy letniej - całkiem całkiem, ale nic mi nie urwało z wrażenia). Aha, odwiedziłam też Warburgera, miazga! I nawet tłok nie odstrasza, wieczory ciepłe już są, można przed wejściem przy fajnej świeczce zjeść (szczególnie jak się najostrzejszego burgera zamawia - never again). Jeśli chodzi o mięsne burgerownie to dla mnie zdecydowanie numer jeden. Wołowina bezkonkurencyjna!
W niedzielę pobiegałam w Kabackim, bo żal nie korzystać z takiej pogody! Ludzi tyle (oby nie konkurencja na zawodach ;) ), że aż serce się raduje! Od dzisiaj zmienia mi się trochę trening, ale napiszę coś więcej, jak już zaobserwuje (mam nadzieję) progres.Oprócz biegania nie robię nic, a powinnam, wiem. Uzupełniający trening siłowy to targanie siat ze sklepu. Liczy się, nie?
noo, daj koniecznie znać jak będziesz się jeszcze wybierać do Warburgera! chyba nigdy tam nie dotrę ;)
OdpowiedzUsuńmówiłam, Warburger wygrywa ;)
OdpowiedzUsuńteż się muszę w najbliższym czasie do Warburgera wybrać!
OdpowiedzUsuńa domowa granola bije na głowę wszystkie inne ;)
Domowa granola i ciepłe mleko :D Czy można chcieć czegoś więcej :D ? Ja uważam, że nie :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się liczy! :D A granola w takiej wersji jest pyszna:3 Bieganie <3
OdpowiedzUsuńliczy liczy! :D
OdpowiedzUsuńa tymi burgerami to tak mnie zachęciłaś... musimy koniecznie tam pójść następnym razem ;)
i ta domowa granola- cudowna!
Po prostu takie proste a jakie pyszne <3
OdpowiedzUsuń