poniedziałek, 24 marca 2014

*379* jak wygrać ze sobą podczas treningu

naleśniki wg Gordona Ramsaya
 z bananowym twarożkiem z nerkowców i wiśniami ze słoika




Sobota: jejku, jak fajnie, pogoda taka piękna, aż bym dzisiaj to wybieganie zrobiła, a nie jutro!
Niedziela: Cholera jasna, jak mi się nie chce. Wychodzę na mój pseudo balkon, jest chłodno. Jest dobrze. Sylwia, ktoś z góry Cię posłuchał, idealna pogoda na bieganie. A gdyby tak na poniedziałek przerzucić... Półmaraton w niedzielę! Za tydzień! Idź na trening! Koszulka z krótkim czy z długim? Spodenki przed kolano czy za kolano? Dylematy biegaczki. Ostatecznie wygrywa różowa koszulka z długim rękawem podwiniętym nad łokieć i spodenki przed kolano. 
Kabacki. Lecimy, jeden, drugi, trzeci... wow! to już 10 km? Super jest, lekko, tempo utrzymuję i nawet ten katar i to, że z chusteczkami biegać muszę (sic!) nie przeszkadza. Lecimy, 14 km, euforia. Z każdym kolejnym trochę mniejsza. Kurde, za późno wyszłaś, zobacz, zaraz będzie ciemno, gdzie Ty rzuciłaś tę wodę, w jakieś krzaki, całe nogi podrapane, brawo! 19 km. Zaczęło się.

Sylwia Leń: a może by tak zejść po 21? I tak musisz z Kabackiego wybiec, jest już prawie ciemno. 
Sylwia Biegaczka: no to Puławską do domu, idealnie akurat dobiegniesz, 6 km stąd dom!
SL: Oborze, wszystko mnie boli, nie chcę mi się, jej, dopiero 20 km!
SB: Dawajdawaj, to jeszcze 5 km tylko! Co to jest!
SL: Ooooo, przystanek, a gdyby tak...
Jestem zwłokami
Takie dystanse możesz robić jak się nauczysz jeść podczas biegu! Zaraz padniesz
(22 km)
SB: Juuuuż tak blisko, o, do tamtego drzewa, o pan biegnie podnieś rękę, leje deszcz, to nic to nic, o, ktoś jedzie na rowerze, on ma gorzej, bo bardziej czuje, jak pada, nie poddawaj się, zostało tylko niecałe 3 km!
SL: STAAAŃ! o, zielone światło, zwolnij zwolnij, odpoczniesz sobie chwilę!
SB: zielone! gnaaaj! Nie będziesz marnować czasu, im bliżej domu, tym bliżej do jedzenia!

23 km - formalność, znowu nabieram świeżości, uśmiech na twarz, wyprostowane plecy, noga za nogą. I koniec! 25 km, mogę umierać ;)
Dobra, nie mogę umierać, to wcale nie było takie długie wybieganie (wszyscy Ci, którzy się przygotowują do maratonu wiedzą, co to jest jak się ma 30 km zrobić). Ale wiecie, są takie treningi, że nawet 15 km nie chce się robić, nogi ciężkie, psychiczne wykończenie. Wiecie przecież jak to jest jak nic się nie chce. 
Ja endorfiny czuję najbardziej albo po zakresach znienawidzonych (no dobra, troszkę lubię, ale za te endorfiny tylko. No i może za to ogólne styranie całej siebie, od stóp do głów) albo po długich (+20) wybieganiach. 
I żeby nie było - potrafię odróżnić prawdziwy ból na treningu - taki, przez który nie da się biegu kontynuować i trzeba po prostu zejść i wtedy dopuszczalne jest jechanie autobusem do domu ;) Ale są też bóle wymyślone, całkiem nieprawdziwe. Wtedy, kiedy playlista się 3 raz przewija, kiedy na pamięć znasz każdy kamień na trasie. Wtedy głowa podpowiada, że boli wszystko, nogi, palce, końcówki włosów. Taki "ból" trzeba zignorować, wygrać z głową, zaprzeć się, nie dać, zająć czymś - o poprawną techniką biegu na przykład. Pomaga! Co z tego, że na chwilę, że za pół kilometra znów wszystko Cię boli. Pomyśl o czymś, o tym jaki będziesz szczęśliwy jak zrobisz założony trening. Że trzeba pracować, bo potem przychodzą starty i trzeba (mus po prostu!) być przygotowanym ;) Najcięższa walka to ta z samym sobą, ale jednocześnie to walka, w której sam wybierasz, kto wygra. 

16 komentarzy:

  1. najważniejsze, że się znasz na tym co robisz i można to zauważyć po tym co piszesz :) oczywiście będę kibicować w niedzielę, bo to wtedy ten bieg tak? ;)
    najdelikatniejsze jakie widziałam! cieniutkie są najlepsze! Gordona trzeba spróbować :) do tego ta ilość i nadzienie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę podziwiam ludzi, którzy przygotowują się do maratonu czy półmaratonu. Wielki szacunek! Dla mnie jest to niewyobrażalna odległość. Miałam poważne plany żeby zacząć biegać, ale musiałam je odłożyć, bo od dwóch tygodni siedzę chora w domu :(

    Do postu przyciągnęło mnie nazwisko pana Gordona Ramsaya. Naleśniki wyglądają pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam to z uśmiechem na twarzy :)
    Ale te naleśniki wyszły cieniutkie i delikatne. Bomba *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie przestanę Cię podziwiać i zazdrościć. nie wiem co bardziej nawet

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju. 25 km to cholernie dużo. nie doszłam jeszcze do takiego kilometrażu. 17 km - najdłużej.
    ale śniadanie pyszne <3 robiłam kiedyś te naleśniki, muszę zrobić znowu znów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam Cię całym sercem za tę wytrwałość i determinację w bieganiu, no i przygotowaniach do maratonu! :D
    Przy okazji: nominowałem Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. biegasz codziennie? czy masz jakies minimum i maximum w tygodniu:>? pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie codziennie, przecież kiedyś trzeba zregenerować nogi i dać odpocząć sobie psychicznie od treningu. Biegam 5 razy w tygodniu, poniedziałki i piątki wolne, w niedzielę długie wybieganie :)
      Nie, nie mam minimum i maximum, po prostu słucham swojego organizmu, ten tydzień jest trochę inny - mam zawody w niedzielę i wychodzi mi 55 km. Staram się nie biegać więcej niż 75 km na tydzień. Przygotowuję się do maratonu i to głównie przez niedzielne wybiegania "nabijam" sobie więcej km.
      Również pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. dziękuję za odpowiedź:) bardzo lubię Twoje "biegowe przemyślenia", sama też biegam i chciałam jeszcze spytać jak się przygotowujesz do takich zawodów jak półmaraton? tzn chodzi mi własnie o te dni przed, biegasz czy całkowicie odpuszczasz zachowując energię? dbasz jakoś szczególnie o dietę czy coś?
      i przy okazji: powodzenia w niedzielę!

      Usuń
    3. ojej, super, że komuś się podoba, to co piszę! ;)
      jutro i w środę robię zakres, w czwartek regeracyjne wybieganie 12km , w sobotę 3km, a w niedzielę półmaraton. Trenuję na pewno lżej, ale nie przestaję biegać, bo znam siebie i wiem, że jak zachowuję 'ciągłość ruchu' to lepiej biegam.
      Poza bieganiem tak naprawdę nie trenuje nic. Staram się wpleść joge w wolne dni, ale nie zawsze wychodzi, z siłowych to targanie siat ze sklepu, także dwa dni są zupełnie regeneracyjne.
      Jem to co lubię - warzywa, strączki, makaron, kasze, ryż, produkty z pełnego ziarna, owoce. odpowiednio nawadniam organizm, staram się dostarczać mu odpowiednie składniki odżywcze, ale nie chodzę z kalkulatorem w ręku. często jem 'na mieście' ze znajomymi, ale nie stołuje się w macu. odwiedzam fajne warszawskie knajpki z naprawdę dobrym jedzeniem - warburger, krowarzywa, manekin na przykład. Może uda mi się na dniach wrzucić jakiś przykładowy jadłospis :))
      Jeśli chodzi o dietę przed startem to nie jest ona jakaś szczególna - jedynie, czego staram się unikać to jedzenie nowych rzeczy.
      A za niedzielę podziękuję po wszystkim! :)

      Usuń
  8. doskonałe jest to naleśnikowe połączenie i wyglądają idealnie delikatnie, no rozpływam się po prostu :)
    masz rację, jak dla mnie walka z samym sobą jest chyba jednym z największych życiowych wyznań. a zwycięstwo najbardziej satysfakcjonujące. brnij do przodu dalej, trenuj i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Człowiek sam dla siebie potrafi być najtwardszym przeciwnikiem... grunt to wygrywać:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku! Trzymam kciuki za treningi i maraton. Szacun Bejbosz!

    Ostropest? Jejć nie czaje o co wszystkim z nim chodzi. Warto! Jest zdrowy. Dostępny w ziarenkach i zmielony. Koszt okolo 5-6zł. Oczyszcza organizm,wspomaga wątrobę i jest naturalny. Idealna rzecz by suplementowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. hoho takie długie wybiegania są pamiętliwe i to bardzo, ja do dzisiaj z wielką euforią wspominam moje 26km(najdłuższy dystans jaki przebiegłam-sama) :D
    gratulejszyn! naleśniki są pycha, robilam je kiedys ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam kciuki i gartuluje motywaci <3

    OdpowiedzUsuń
  13. bananowy twarożek z nerkowcóww, mmmmammmoo, genialne te naleśniki!

    i podziwiam Cię dziewczyno! nie wiem czy dałabym radę przebiec taki kilometraż, chyba przegrałabym tą walkę. Musiałaś być niesamowicie dumna, nie ma to jak pokonywać własne słabości i lenistwo :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...