niedziela, 2 grudnia 2012
*01*
Biszkoptowy omlet pełnoziarnisty z serkiem naturalnym, czekoladowym kremem z awokado* i masłem orzechowym. Kawa z mlekiem.
sponge wholemeal omelette with natural white cheese, avocado chocolate creme and peanut butter. Coffee with milk.
*połowa awokado rozgnieciona widelcem z łyżeczką kakao i syropem klonowym.
Za mną 27,27 km. Jak na razie najdłuższy dystans. A ja wciąż nie mogę doczekać się, kiedy złamię 30 km.
Pierwszy grudniowy bieg w plenerze, zimno, mroźno, ośnieżona trawa, para wydobywająca się z ust, pies przy nodze, zamarznięte kretowiska (o które się potknęłam i zaliczyłam glebę. Na szczęście nic poważnego).
Las, mokre liście, zaszklone kałuże, cisza. Wyłączyłam muzykę, żeby się nią napawać. Jak nigdy. Słyszałam tylko chrzęst liści pod butami i swój głęboki oddech. Pięknie. Potem szybki (ale jaki pyszny!) obiad i chyba w końcu zacznę się uczyć ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kurcze, z jednej strony to trochę przykre, że jest już tutaj nas tak dużo...ale z drugiej strony to bardzo dobrze, bo przecież zakładamy blogi z zamiarem nabrania zdrowszych nawyków :)
OdpowiedzUsuńA Ciebie będę obserwować, z pewnością, masz to jak w banku!
Przykre? A czemu przykre? *nie czai*
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę jak dziecko widząc kolejne śniadaniowce-bo to znak że kolejna dziewczyna jada codziennie śniadania! Nie ważne w jakich okolicznościach i dlaczego. Ważne że je jada!
Ściskam!