poniedziałek, 6 stycznia 2014

*328* biegałam biegałam

pełnoziarniste ricotta hotcakes z tahini i sosem pomarańczowym


wczoraj było długie wybieganie. no w końcu! przecież długie biegi i ja to jedno. 
ciężko się tak biegło to 20 km. nogi swoje, głowa swoje: "po co ci to", "kończ już", "ale się wleczesz", "nuuudaa, chę do domu!". udało się jednak te 20 km przeczłapać. specjalnie na to wydarzenie do Kabackiego się udałam, bo inaczej okostne bolą (przy bieganiu po twardym) po 7km a inaczej po 20. wolałam sobie tego oszczędzić. oczywiście w Kabackim się jak zwykle pogubiłam, na 16km straciłam nadzieję, że wybiegnę na Puławskiej (finalnie się udało ;)).
czeka mnie teraz bardzo bardzo dużo biegania i to ten tydzień pewnie będzie przełomowy i na sprawdzenie, czy tygodniowo uda mi się przebiec 100km. nie wiem, czy kiedykolwiek zrobiłam tyle w jeden tydzień, ale nie chcę znowu dreptać maratonu bez przygotowania takiego porządnego. wczoraj były pierwsze koty za płoty, i tak, jestem pełna euforii i radosnego oczekiwania, chociaż wiem, że ta euforia zaraz się zamieni w przeklinanie na czym świat stoi i po co mi to w ogóle. chyba po to, żeby kawałek szczęścia sobie z nieba oderwać. 


20 komentarzy:

  1. Uwielbiam to uczucie po bieganiu, to uczucie, że nie ma rzeczy niemożliwych, radość, satysfakcja. Chociaż kryzysy w głowie często się zdarzają to pokonanie ich daję jeszcze większą motywację i wiarę w swoje możliwości. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten sos musi być obłędny :)
    Zazdroszczę Ci takiej pasji ! Ja jakoś do biegania nie mogę się zmobilizować .

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, podziwiam Twoją determinację, super że mimo szepczącego Ci w głębi głosiku dałaś radę tyle osiągnąć c: Cudowne uczucie, gdy mimo zmęczenia, braku siły, ochoty robi się jednak to co sobie zaplanowałaś i osiąga się cel. Ja tak mam z ćwiczeniem, codziennie c: Potem jednak ma się w sobie dokładnie euforię, że mimo oporów to zrobiłam :)) Fajne uczucie. Pyszne śniadanko, ciekawy sos pomarańczowy. I mam nadzieję, że u Ciebie ta euforia jednak nie przeminie przez dłuuuuugi czas c: Są w życiu owszem i wzloty i upadki, ale Ty masz się z czego cieszyć i musisz być z siebie dumna :)) Trzymaj się! A powodów do małych narzekań są zawsze tysiące :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę zapytać z którymi bloggerami masz najlepszy kontakt?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z Piotrkiem najbardziej, a poza tym to Sylwia z porannych i Siaśka

      Usuń
  5. ja dopiero co zaczęłam swoją przygodę z bieganiem i niestety nie są to takie długie dystanse. zazdroszczę Ci tylu sukcesów i wytrzymałości. oczywiście trzymam kciuki za dalsze postępy! i życzę aby udało Ci się ten kawałek szczęścia oderwać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję przebiegnięcia 20kaemów! Ja w tym roku planuję tylko półmaraton, który i tak bedzie moim debiutem, ale to dopiero na jesień. Na wiosnę szykuję się do dyszki, więc moje długie wybiegania nie są aż tak długie ;-).
    Zastanawia mnie jedno: dlaczego na treningach biegasz tak szybko? Z tego co piszesz tempo na zawodach mam bardzo podobne- np. z biegu niepodległości, czy z piątek, a na treningach biegam zdecydowanie wolniej. Np. na długim wybieganiu mam >6min/km, no chyba że ma to być bieg w II zakresie... Ja bym padła jeśli na każdym biegu utrzymywałabym tempo <5min/km- kontuzja, zmęczenie albo po prostu brak sił i chęci na zawodach. Czasem warto zwolnić żeby przyśpieszyć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, nie zabija mnie to tempo. ja po prostu lubię tak biegać i wiem, że powinnam robić wolniej wybiegania, ale cóż - taka ma chyba natura, że ja nawet na treningach sobie nie popuszczam :) czasami zawody traktuję jako formę treningu, dlatego też czasy mam podobne.

      Usuń
    2. Dobrze, że wiesz, szkoda, że tego nie napiszesz. Mam nadzieję, że nie odpuszczasz, co bieganie jest dla twardzieli :-) Ja też nie odpuszczam, ale myślę, że to nie na tym polega. Raz kształtuję siłę, raz wytrzymałość, a raz szybkość właśnie.
      Prowadzisz bloga o tematyce biegowej, przynajmniej częściowo, dlatego tu trafiłam, ale wiedz, że Twój blog czyta wiele osób początkujących dla których jesteś wzorem,jakimś punktem odniesienia. Ja jak zaczynałam biegać też szukałam odpowiedzi na pytanie jakim tempem mam biegać właśnie w internecie. Uważaj, na to co publikujesz w necie, bo dziewczyny mogą sobie krzywdę zrobić, skoro ty nie masz żadnych kontuzji i przetrenowań.

      Nie zrozum mnie źle, szanuję Twoją pracę i wysiłek jaki wkładasz w prowadzenie bloga i treningi, ale takie pisanie "pochwalę się jakim tempem przebiegłam 20km i napiszę jak to wolno było " jest trochę bezmyślne (?) i może spowodować wiele szkód.

      Powodzenia w maratonie.

      Usuń
    3. czy ja się tutaj dzisiaj swoim tempem chwaliłam? nie. za wzorzec się nie uważam i biegałam wcześniej niż założyłam blog, więc nie piszę tutaj jak trenuję od samego początku. ktoś, kto chce mądrze biegać, nie będzie się wzorował na jednym, do tego mało profesjonalnym poście szarej dziewczyny z blogosfery. tym bardziej ktoś, kto zaczyna biegać, bo tutaj jak biegać ma początkujący nic nie ma...
      ponadto, to tylko moje miejsce w sieci, ten blog. przelewam tu swoje przemyślenia, nie rady. cieszę się, że ktoś czyta, że może biegać zacznie dzięki temu. ale nie sądzę, że zacznie się idealnie na mnie wzorować. plan do maratonu wstawiłam tu jeden, teraz realizuję inny i nie huczę o tym głośno, bo po co? każdy ma swoje możliwości i własny rozum, wie na co go stać. nie mogę brać odpowiedzialności za postępowanie każdego człowieka wchodzącego na blog. celowo nie wypisuje tutaj konkretnych czasów na dany km, to się tylko przy relacjach z biegów pojawia. a to, że napisałam że 100 km na ten tydzień mam? bo mam, bo mnie to motywuje, bo napisałam to, to głupio teraz odpuścić.

      Usuń
    4. może sie nie uważasz to nie znaczy nie nim nie jesteś, spójrz na komentarze spod tego postu.
      co do tempa zdaje mi się że to u ciebie czytałam jak biegałaś dyche w 40 min. a poza tym jest tu link do endo, kliknąć nie jest trudno.
      po co piszesz bloga? ja jak bym chciala pisać swoje przemyślenia założyłabym pamietnik albo dzienniczek biegowy nie musiałabym odpisywać na takie głupie komentarze jak moje.
      ja pisałabym bloga jakbym chciała się dzielić moimi przemyśleniami, swoją wiedzą z czytelnikami. Po to są komentarze, i te miłe i te z konstruktywną krytyką. po co piszesz bloga skoro na te wymianę ja- czytelnik nie pozwalasz?
      sama piszesz że nie ma sensu wrzucać konkretnego planu pod maraton, a piszesz że masz 100 kilometrażu. Nie uważasz że to taka informacja nic konkretnego nie oznacza? ja jako Twoja czytelniczka wiecej skorzystałabym gdybyś napisala jak wyglada twoj trening, bo bieganie to nie tylko ilosc przebiegnietych km, chce poznać twoje odczucia po takich treningach, by sama z tego skorzystać, rozumiesz? Jeju, czy musisz każy komentarz z innym zdaniem traktować jako atak...


      Usuń
    5. a teraz głupio odpuszczam, bo przecież wolisz takie komentarze

      Ach jakie cudowne placuszki...ach 20km też tak bym chciała...

      Usuń
    6. nie traktuje jak atak, pokazuje swój punkt widzenia :)
      na pewno nie u mnie czytałaś, że biegałam dychę w takim czasie. kurcze, chciałabym żeby wszyscy byli zadowoleni, niestety chyba się tak nie da... odczucia na pewno będą po tym kilometrażu, bo ja zwykle na uczuciach się podczas opisywania skupiam, nie wiem skąd wniosek, że piszę wyłącznie o 'suchych' treningach. tutaj też przecież chodziło o pokazanie, że z głową da się wygrać, nie ważne czy dziesięć, dwadzieścia czy pięć km. przykro trochę, że odbierasz mojego bloga jako krzywdzący osoby, które chcą biegać. tryskawkowymuss pełni jedynie formę motywującą, zachęcającą do aktywności fizycznej i nigdy nie miało być inaczej. dlatego głównie o emocjach piszę, o tym jak czasem ciężko, jak czasem dobrze, fajnie i z euforią. czasami o czasach napiszę, po to tylko, że kiedyś za sto lat tu wrócę i poczytam sobie jak biegałam. po to piszę. by się dzielić kawałkiem siebie. o, i po to, żebym czasem właśnie tak mogła z kimś "porozmawiać" :)

      nie wiem skąd wyciągasz wnioski jakie komentarze lubię i że akurat takich jak twój nie lubię. gdyby mi się coś nie podobało, to na pewno nie polemizowałabym z tobą, tylko taki komentarz usunęła i ochy i achy zostawiła. płytko mnie oceniasz, dobrze, że mam na swój temat trochę inne zdanie.

      Usuń
    7. dzieki za odpowiedz. nie bede juz dalej ciągnąc tematu bo to nie ma sensu. chciałam sie na początku tylko zapytać dlaczego takim tempem biegasz, bo wydaje mi sie ze jesteś na podobnym poziomie co ja, wiec wartościowa była dla mnie twoja odpowiedź. tylko dla tego. A nóż byś z tego komentarza skorzystała. przeprszam ze pomyślałam ze tempo 4:50 na km jest dla ciebie ciut za szybkie niz tempo konwersacyjne.przepraszam-wywnioskowałam to z ostatnich relacji z zawodów. jestem wrażliwa bo wydaje mi sie ze bieganie cały czas szybko nie prowadzi do niczego dobrego. Jesli tobie to nie szkodzi to okej ale czytać to bedzie jeszcze kilka innich osób, którym może to zaszkodzić, dlatego wydaje mi sie ze jestemy odpowiedzialni za to co publikujemy w sieci. bo leczenie kontuzji w pl jest niezwykle uciążliwe. dobranoc

      Usuń
    8. http://truskawkowymuss.blogspot.com/2013/05/168-biegowa-pokora-czyli-rehabilituje.html

      bieganie poniżej 40min na 10km nie było dla mnie żadnym problemem

      Usuń
    9. jej, nie wiem skąd ten błąd. wejdź w zakładkę 'sport' (przekierowanie do endomondo) i zobacz jaki mam czas na dychę najlepszy. fakt, to może być krzywdzące dla innych, już poprawiam i dziękuję.
      mój pierwszy zakres to 5:10. nie męczy mnie mocno 4:50 i w sumie spokojnie rozmawiam, ale nie dałabym rady tak biec zbyt długo. chociaż półmaraton w tamtym roku tak pobiegłam, może i w tym się uda, chociaż plan mam pod maraton i to głównie na nim mi zależy.
      szkoda, że nie napisałaś od razu czego oczekujesz z mojej odpowiedzi, nasza rozmowa mogłaby się zupełnie inaczej potoczyć, może sympatyczniej... :)
      jeśli kiedyś jakieś pytania czy cokolwiek, to mam maila podane w zakładce kontakt :)

      dzięki jeszcze raz za uświadomienie mnie jaką głupotę napisałam ;)

      Usuń
  7. Dasz radę na pewno! to musi być cudowne uczucie, ta euforia. mam nadzieję że kiedyś sama jej doświadczę!
    a placki... rajskie. (:

    OdpowiedzUsuń
  8. ja Ci zazdroszczę tego wszystkiego, bo we mnie nie sposób zaszczepić tego entuzjazmu. inny sposób aktywności wolę, ale w sumie dobrze mi z tym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. podziwiam Cię za tę pasję. u mnie z bieganiem nigdy nie było zbyt kolorowo. :)
    placki wspaniałe Ci wyszły.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam! Też lubię biegać, jednak nie na taką skalę. Dla mnie trucht jest swego rodzaju odpoczynkiem, relaksem, ale raczej nie pasją... ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...