piątek, 20 września 2013

*267* bez śniadania. co u mnie?

Dzisiaj wyjątkowy post - wyjątkowy, bo jeszcze bez zdjęcia śniadania nie było. Mimo wszystko zwykły, bo stricte informacyjny.
Myślę, że należy się kilka słów wyjaśnienia, czemu mnie tu nie ma od soboty ze śniadaniami - otóż aparat pożyczyłam siostrze, która wyjechała na dwa tygodnie do Portugalii, a nie chcę Was zamęczać zdjęciami ze smartfona, jakiejkolwiek lepszej, czy gorszej jakości by one nie były. 
Dużo się dzieje. Śniadania są banalnie proste, nieskomplikowane. Nie macie czego żałować, niczego odkrywczego nie zrobiłam - owsianki przeplatają się z jajecznicami, a dzisiaj oddałam cześć prostocie i wymieszałam jogurt bałkański z bananem i orzechami. 
W niedzielę biegłam półmaraton. Kameralna impreza biegowa, ekstremalnie wykańczająca trasa - takich podbiegów, to ja jeszcze nie robiłam - wykończyły mnie zarówno psychcznie, jak i fizycznie. Życiówki nie udało się zrobić, ale wszystko przede mną. 
Generalnie nie mam na nic czasu, staram się ogarnąć zbiżającą się wielkimi krokami przeprowadzkę, mój pokój to jedno wielkie pobojowisko - sterty ubrań, walizek, kartonów. No tak, rok akademicki zbliża się wielkimi krokami, a ja nie chcę czekać ze wszystkim do ostatniego tygodnia wakacji. Mimo wszystko od pewnego czasu, a dokładniej od początku tego tygodnia, kiedy wszystko staje się coraz bardziej bliskie, relane, wręcz namacalne, rodzi się we mnie coś na kształt tęsknoty i radosnego wyczekiwania. Wiem, że nie będzie łatwo. Że czeka mnie dużo. Taka już chyba jestem, że ciągnie mnie do nieznanego.

Ze śniadaniami wracam pod koniec września. Pewnie już w nowej kuchni. Przy nowym stole. 

11 komentarzy:

  1. Gratulacje za półmaraton bo z tego co piszesz nie był prosty, a nowej kuchni strasznie Ci zazdroszczę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. znam to uczucie:) sama jestem na etapie przeprowadzki :P

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja znam to uczucie. Pamiętam przeprowadzkę na studia, potem przeprowadzkę do własnego mieszkania wynajmowanego również w ciągu studiów, a przedwczoraj przeprowadziłam się do własnego M we własnym mieście. Przeprowadzki to nic fajnego dla kogoś, kto nie lubi - jak ja - bałaganu. Ale spodobało mi się to zdanie, że ciągnie Cię do nieznanego, że radosne wyczekiwanie, że tęsknota. Też to teraz odczuwam, chociaż w zupełnie innym kontekście:)

    Życie jest fajne!:)
    Ściskam mocno i czekam na zdjęcia śniadań z nowej kuchni;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Samo przebiegnięci półmaratonu to świetne dokonanie, na życiówkę przyjdzie jeszcze czas :) Ja w tym roku później się będę przeprowadzała na rok akademicki, bo mieszkanie jest jeszcze remontowane, więc na mnie to zamieszanie będzie czekało dopiero koło listopada :D

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie śniadanie też wydają się byc ostatnio banalne.. nie mam nawet weny na wymyślanie czegoś niezwykłego :/ to chyba ta pogoda na mnie tak wpływa..i szkoła :p hah
    lubię podbiegi, na moim pierwszym półmaratonie też było ich kilka, ale wtedy jest okazja, żeby biec jeszcze szybciej! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. o tak.. pamiętam jak dokładnie rok temu ja przygotowywałam się na wyprowadzkę do akademika.. :) A w tym roku kolejna-bo teraz już do mieszkania.
    Wiem co przeżywasz, szczególnie tą nieopisaną ciekawość jak to wszystko będzie wyglądać i ekscytacja.. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku ale Ci zazdroszczę tej wyprowadzki! Ile bym dała żeby w końcu mieszkać sama :)
    Zawojujemy uczelnie! Kto jak nie my?! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. gdzie rozpoczynasz swoją przygodę ze studiami?:)

    OdpowiedzUsuń
  9. ciągnie do nieznanego, to naturalne:) powodzenia w nowych wyzwaniach, przeprowadzce i początkach:) gratulacje z powodu półmaratonu:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...