owsianka z brzoskwiniami i sosem rabarbarowym
Zapomniałam już jak wygląda mój las. Cichy, stary, szumiący. Z przebiegającą sarną w oddali i zającem trochę bliżej. Z przebijającymi się promieniami słońca przez wiekowe drzewa. Z ogromnymi kałużami, komarami i pokrzywami. Z zapomnianą ścieżką. W tym miejscu nie trzeba nic więcej. Tutaj wyjmuje się słuchawki z uszu i biegnie wolniej. Tutaj cieszy się chwilą i docenia piękno natury. Tutaj nawet psa woła się szeptem, żeby nie naruszyć patosu. W takich to warunkach, a przynajmniej część czasu powstało 24km. Na nogach, w zgodzie z samą sobą.
Zazdrość 24 km! -,- ;*
OdpowiedzUsuńMam zamiar w przyszły week zrobić też coś około 24km, ale zastanawiam się pomiędzy 22 a 23 :D z kolei, jeszcze ten 1km bardziej mnie usatysfakcjonuje.. :D
OdpowiedzUsuńU siebie też mam trochę takich terenów, ale nie ma lasu i chyba trochę bym się bała.. :D Cudownie opisany bieg, gratuluję takiego dystansu :)
OdpowiedzUsuńSos rabarbarowy, uwielbiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnigdy nie przestanę Cie podziwiać;* i nie tylko za dystanse...!
OdpowiedzUsuńnie wiem czym się bardziej zachwycać- śniadaniem czy tym, z jaką pasją piszesz o sporcie
OdpowiedzUsuńDokładnie! O tym samym pomyślałam :)
Usuńi ja! :) aż miło się czyta :) i równie miło patrzy się na pyszne śniadanie!
UsuńBardzo, BARDZO chciałabym pobiegać w lesie. Z tego co piszesz, musi być niesamowicie.
OdpowiedzUsuńI ślicznie podana owsianka :)
o kurczę, dystans godny podziwu! :)
OdpowiedzUsuńObłędne śniadanie.. ale ja też się doczekałam rabarbaru :D
Chciałabym przeżyć coś takiego jak bieg w lesie, i to bieg z przyjemnością. Bo ja w lesie to panikująca, poirytowana robalami fruwającymi i pełzającymi oraz potencjalnymi pajęczynami niezdolna do współodczuwania piękna otoczenia istota:p
OdpowiedzUsuńJa współodczuwam piękno ruchliwej przepełnionej spalinami ulicy:p
24km - imponujący wynik!
Ja też doceniam wspaniałość biegania w terenie - kiedy mam taką możliwość, to korzystam z uroków lasu i ścieżek wzdłuż Wisły.
OdpowiedzUsuńTaaaak, tego nie da się porównać z zatłoczonym, gwarnym miastem...
A czereśnie, które już teraz jem prosto z drzewa na mojej działce zasadził tata - jakaś superwczesna odmiana - już nic na drzewie nie zostało ;)
Bieganie w lesie musi byc bardzo przyjemne, lubie swieze powietrze, jakie zawsze czuje bedac tam.
OdpowiedzUsuńSos rabarbarowy wydaje sie dobrym dodatkiem - kwasny posmak muai dobrze rownowazyc sie ze slodkimi brzoskwiniami :)
marzę o tym ,żeby kiedyś tak pobiegać w lesie... musiałabym jakoś zacząć, ruszyć tyłek.
OdpowiedzUsuńowsianka z brzoskwinią - uwielbiam !
Sylwiaa obiecałaś dziś Hannibala w miseczce i nie dotrzymałaś słowa, zawiodłam się :P
OdpowiedzUsuńA za taki dystans kłaniam się Tobie w pas ;)
owsianka wygrała :< i niestety nie mam talentu do takich zdjęć :D
UsuńWiem, wiem, bo miszcz jest jeden ;D I my mu możemy tylko buty czyścić i tak mu nie dorównamy ;P Wolę Twoją owsiankę 10000 razy bardziej uwierz ;)
UsuńTeż ją wolę, bo dżem z plackami to nie mój level ^^
UsuńMarzę o takim miejscu do biegania jak las.. A dystansu gratuluję, jesteś NIESAMOWITA! ;)
OdpowiedzUsuńzawsze zazdrościłam mojemu ojcu mieszkania przy lesie, ja co najwyżej moge pobiegać na trasie siekierkowskiej..
OdpowiedzUsuńidealne letnie smaki :)
Piękny wpis naprawdę. Wyobraźnia działa na pełnych obrotach. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny dystans!
Ależ ja zazdroszczę Ci tych 24 kilometrów! A jak noga???
OdpowiedzUsuńNoga dobrze, rower bardzo pomógł. Już się przyzwycaiłam do bólu, będę się wściekać jak kontuzja nie da mi biegać ;)
UsuńZazdroszczę biegania po lesie :)
OdpowiedzUsuńSos rabarbarowy - yummy! :D
Ten dystans robi wrażenie.! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, gratuluję! :D
OdpowiedzUsuńach, kocham lasy! ale ranyy, gratulluje ;)
OdpowiedzUsuń